poniedziałek, 26 marca 2012

natręctwa i obsesje... kobiece


Natręctwo to nieodparta potrzeba zachowywania się w pewien sposób, nawet mimo świadomości, że jest on irracjonalny. Obsesją natomiast nazywa się ideę lub myśl, która opanowuje umysł i nie chce go opuścić. Nie wiem zatem na co kobiety cierpią, ale myślę, że jest to mega niebezpieczny mix obu tych super doznań. 

Tak sobie obserwuję moje koleżanki i myślę sobie dżizus... co ona... jedna z drugą, czy trzecią wyprawia, a ze swoim niewyparzonym językiem (że też kiedyś mi nie uschnie - będę miała cudowne życie) jestem w stanie wytrzymać maksymalnie jakąś minutę, żeby nie wypalić z jakąś zajebistą sentencją czy moralizatorską gadką... Ponieważ zwykle otaczam się dziewczynami równie silnymi jak ja... żadna inna tego nie zniesie :)... jakby... po sekundzie już żałuję :) tego co powiedziałam, gdyż dostaję mega informację zwrotną. Uwielbiam Was za to!

I tak się ostatnio zastanawiałam... nad sobą... nad innymi kobietami... W naszą naturę jakby wpisane są obsesje i natręctwa... groźnymi zaburzeniami stają się dopiero wtedy, gdy ich intensywność i uporczywość zaburza normalny tryb życia. I tu naprawdę nie chodzi o jakąś piosenkę czy melodię, która utkwi w mojej głowie na tydzień - o nie!!!

I tak teraz sobie myślę... na jakim etapie jestem...

Bo na przykład... jest wieczór, pora relaksu... opada ze mnie kurz całego dnia... piękna muza w tle...  świece, rozpieszczam się różnymi rytuałami... wprowadzam się w stan zen... i nagle... widzę Go! wyraźnie Go widzę! Jest tam, tak zupełnie bezczelnie i nonszalancko sobie egzystuje wbrew jakimkolwiek prawom... Co za fakap! Po chwili już Go nienawidzę, ale walczę, ignoruję Go to podobno zwykle się sprawdza... niestety... koncentracja na Nim wybija mnie z rytmu zen... już mam wkurw, ale nadal walczę! Robię tysiąc rzeczy w sekundę aby odwrócić swoją uwagę... nie daję rady... Pokonał mnie... Pokonał mnie... ten bezczelny, mały, czarny, paproch leżący na mojej jasnej, ukochanej podłodze! Dżizus czy to już zaburzenie?


Najgorsze jest to, że takich akcji mam kilka... inny super przykład, jakiego dokonuję, dodam, że wiem, że to jest mega porażka - kieliszek od wina. Absolutnie nie ma znaczenia, gdzie jestem, z kim jestem, dlaczego tam jestem - zawsze, ale to zawsze denerwują mnie ślady różne na kieliszku... ze śladami pomadki czy błyszczyku sobie jakoś radzę - wycieram w kółko... ale ponieważ mam też taką przypadłość... (oby nie okazała się kolejnym natręctwem), że tulę ten kieliszek do siebie... jakoś, nie wiem jak... więc pojawiają się tam inne pozostałości... i niestety dokonuję morderstwa towarzyskiego na sobie - otóż idę umyć to cholerstwo... żeby było czyste, przezroczyste i lśniące... nie chcecie widzieć miny gospodarzy... myślą sobie w najlepszym wypadku - wariatka!!! Niestety nic nie jestem w stanie na to poradzić... jakaś siła w mojej głowie mówi mi - idź umyj go, umyj ten cholerny kieliszek... i tak z tysiąc razy... ufff Ewka ma to samo ufff...


Chcecie więcej... ależ bardzo proszę - mam spore portfolio... Ubrania przykładowo... w mojej szafie wiszą na baczność to oczywiste... ale dodam kolorami... od najjaśniejszego do najciemniejszego... taki próbnik kolorów pantone... dobrze, że nie mam zbyt bogatej kolorystyki w swoim stylu, bo bym musiała raz w tygodniu zostać w domu z moją szafą... ufff Ewka ma to samo ufff... hmmm, ale ona jakby nie jest do końca normalna...

Albo świeczki ot tak niby taki dodatek do życia... jak czuję, że mój zapas aktualnie nie pozwala mi na podpalenie całego osiedla... czuję się nieswojo... zaczyna mnie smyrać za lewym uchem... natychmiast muszę uzupełnić braki - małe, duże, okrągłe, pachnące, kolorowe - na szczęście jest Asia, która jakby cierpi na to samo ufff.

Coś mam też z włosami... zaczynam podpadać pod zalotnicę... muszę ich dotykać często... jakbym chciała się upewnić, że nadal tam są... poczochrać trochę... poczuć kontakt... i tak non stop... a nie daj bosze trafić na jakieś lustro po drodze... z głowy mam jakieś 5 minut dotykania... fetysz jakiś czy co - Sylwia jesteś moim wsparciem w tym temacie :).



Jest też obsesja smarowania i wygładzania ciała - to mnie na poważnie denerwuje... po każdej kąpieli / prysznicu bez względu na porę muszę się wysmarować różnymi specyfikami... peeling zrobić, siedem warstw nałożyć - różnych w różne części ciała dla ułatwienia - bo siedem jest magiczne z natury :). Inaczej czuję, ze nie mogę oddychać... jak jakiś płaz czy coś... Aga ufff wiem, że mnie rozumiesz :).

Albo bielizna... żadna siła nie jest w stanie mnie zmusić do założenia czegoś od kompletu... chyba, że naprawdę, ale to naprawdę pasuje jakiś uniwersalny model stringów z Intimissimi. Jeśli chodzi o góra - dół to mam tak też z kolorem paznokci... ten sam góra dół i nic mnie nie przekona, że trendy, że moda - nie i już...

Nie wspomnę o zakupach... bo to zupełnie oddzielny wątek... 

Czuję teraz, że potrzebuje grupy wsparcia... czy ja nadal jestem normalna??? HELP HELP HELP!!!

Na szczęście wiem, że faceci też mają swoje natręctwa i obsesje... zatem nie dekoduję, tego jako ułomność natury kobiecej... mimo to czuję, że potrzebuję pomocy... niech ktoś mi powie, że też tak ma.................



kasia



photo: pinterest.com

1 komentarz:

  1. Spokojnie Wronko, to nietylko Twoje natręctwa i obsesje:)) Wątek świeczkowy tyczył się mnie?;) oj tak, nazwałabym to nawet zboczeniem, uzależnieniem, whatever... i wkurza mnie gdy facet nie nadaje na tej samej świeczkowej fali, gdy np. przy romantycznej kolacji w blasku świec, świeczuszek, latarenek nagle wypala tekst: "co tu tak ciemno?, nie widzę co mam na talerzu" i bach halogena, bach żarówy, bach klosze, bach lampy!!! Wtedy to już nastrój romantic mi opada i mam ochotę powiedzieć: "zjedz" (cenzura) sobie sam:)
    Smarowanie ciała to też mój codzienny rytuał, czyli balsamowanie zwłok;) Uwielbiam lato, bo wtedy przerwy śniadaniowe w pracy zamieniam na salon SPA:). A jeśli chodzi o ciuchy... hmm, ja mam wszystkie koszulki, topy i T-shirty ułożone kolorami i odcieniami w obrębie jednego koloru:), a wśród wymienionych istnieje jeszcze podział na: z rękawem krótszym i dłuższym, bez, na ramiączkach itd.. O Boże, nie jestem normalna!!
    - Aisha

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...