środa, 24 października 2012

Hey Panowie czy wiecie jak jecie?

Wychodzi na to, że będzie kolejna klasyfikacja... no cóż robić... życie.

Fakt jest taki, że pójście z facetem do restauracji może zupełnie nieoczekiwanie okazać się kompletnym fakapem... Zwłaszcza, że sama czynność jedzenia nie jest w sumie sexy, zatem jeśli na przystawkę do tego gość ma jakieś ułomności w tym zakresie istnieje duże prawdopodobieństwo, że kobieto umrzesz w tej knajpie na bank albo ze śmiechu albo z przerażenia...



Tak sobie luźno obserwowałam ostatnio i oto typologia zwyczajów żywieniowych samców.
(tytuł odcinka: "Samce wychodzą na żer", czyta Krystyna Czubówna)

1. Na Zygzaka McQueena - jestem szybki!!! - czyli nie jadłem nic co najmniej od 2 tygodni i wchłonę teraz to wszystko w rekordowym tempie, w dowolnej kolejności, a najlepiej wszystko naraz... obyś kobieto zdążyła tylko łyka kawy złapać... a patrząc na tego Pana zastanawiasz się czy nie prościej by było, aby szeroko otworzył usta a Ty z gracją i wdziękiem zgarnęłabyś mu wszystko jak leci z talerza wprost do przełyku... jak zacznie się podduszać lekko można popchnąć jakimś tępym narzędziem. I w Twojej głowie natychmiast pojawia się pytanie: w czym jeszcze Drogi Zygzaku jesteś taki szybki....?

2. Mr. Papka - oto mój najgorszy typ... Wyobraźmy sobie taką sytuację: gość zamawia proste danie - ziemniaki młode z wody, sztuka mięsa, sałatka (dowolna). Niby wszystko ok... I tu nagle ten oto Pan Papka za pomocą widelca zamienia się w dziabdziaka - czytaj: rozgniata te pięknie podane okrągłe ziemniaki na papkę, da radę również z brokułem czy kalafiorem, do tego mięsko a jakże, miesza to wszystko w jeden bliżej nieokreślony papkowaty twór... a najlepiej jakby troszkę sosiku było na talerzu - no to wtedy dziabdzianie jak marzenie... i tą oto konsystencję partiami pakuje na widelczyk (ten typ nie wie co to nóż) i hop do buzi jak to mamunia zwykła była dawać syneczkowi... aaaaaaaaaaaaa RUN Kobieto RUN!!! 

3. Myśliwy - dość często występujący wśród samców... On nie je On poluje na talerzu... nie wiem czy nie zauważył, że to coś już dawno nie żyje i zostało poddane obróbce cieplnej... nie ważne On jest żądny krwi. Je dość szybko (ale tempo do zaakceptowania), zdecydowanie i lekko zachłannie, ma napięte mięśnie, nie kroi, a szarpie mięso jak Reksio szynkę... a jak już trafi mu się krwisty stek, do którego szanujące się restauracje podają widelec z ząbkami... no to jest w 7 niebie. Wkłada mega wielkie kawałki do ust... dodam... dość często patrząc Ci prosto w oczy... i nie wiadomo co tu robić: pochwalić samca za elastyczny otwór gębowy, czy też spuścić wzrok i spłonąć rumieńcem. Jakby nie było jest to typ raczej pozytywny, lekko drapieżny... ale co tam kto lubi :) 

4. Dźwiękowiec - ten delikwent tylko dla ludzi o mocnych nerwach. Tu jest dużo różnych podtypów... mam nadzieję, bo jeśli trafi się taki co ogarnia to wszystko to należy szybko coś zasymulować, zemdleć najlepiej... Otóż dźwiękowiec jak sama nazwa mówi ... On: sapie, mlaszcze, puka sztućcami w cokolwiek, glamie, piłuje porcelanę, dmucha na żarcie, zasysa resztki z między zębów, siorbie, mega głośno przełyka i co najgorsze... beka... ale tak do wewnątrz (niby bezszelestnie)... aaaaaaaa... przez chwilę staje się chomikiem z wydętymi policzkami i pałaszuje dalej... i tak kilka razy... o co chodzi z tym bekaniem? W sumie ostatecznie dobrze, że jednak tym otworem... bo nie mam pewności czy samce posiadają umiejętność robienia tego do wewnątrz innym otworem również...

5. Myśliciel - przed wizytą w knajpie z tym Panem koniecznie zjedz obiad... a jak szykuje się dłuższy wieczór zrób sobie kanapki do torebki... bo może i nawet będzie fajnie... ale na bank, przy dobrych lotach dasz radę przełknąć może 3 kęsy... Ten typ je w dobrym stylu, nic Cię nawet nie drażni poza jednym maleńkim faktem... de facto On nie je... Czyli nadziewa nawet coś na widelec i.... stop klatka... mówi do Ciebie, myśli, zadaje Ci pytania - i nie wiesz możesz jeść czy nie możesz? po czym chwilę pojeździ nadzianym kęsem po talerzu i.... stop klatka... i znów... możesz jeść czy nie możesz? Jak masz szczęście podniesie widelec w kierunku ust... myślisz sobie ojacieszpierdziele to jest Twoja chwila prawdy... teraz albo nigdy... i stop klatka... zawiecha w powietrzu - Ty też musisz zawisnąć obowiązkowo! - dlatego też pamiętaj nie wolno zamówić Ci zupy... Po 15 minutach myślisz sobie... ok rozkręci się na pewno... otóż nie... po przełknięciu jednego kęsa często odkłada widelec... i na przykład pije w tym samym zawiesistym stylu, albo wyciera usta chusteczką... również z kilkoma pauzami... I teraz sposobem na przetrwanie i nie padnięcie z głodu jest wyjście do toalety celem skorzystania z prowiantu awaryjnego :)

6. Hurtownik - z Nim najlepiej iść tam gdzie podają szwedzki stół... i masz temat z głowy nie będzie obciachu, bo zginie w tłumie. A w restauracji wybierz największy stolik najlepiej na 4 lub 6 osób, gdyż właśnie w imieniu tylu osób ten Pan zje kolację. Masz pewność, że zamówi pół karty - od starterów po desery... siedź cierpliwie i patrz jak rosną stosy talerzy obok Ciebie. Przygotuj się też na najgorsze - otóż ten Pan będzie uprzejmy próbować dań również z Twojego talerza... że niby taki smakosz... jak osiągniesz granicę wytrzymałości dozwolone jest wbicie widelca w jego dłoń! Amen!

7. Tadek nie Jadek - oto osobnik, który zanim zamówi cokolwiek rozłoży kartę dań na czynniki pierwsze i za pomocą kelnerki wyliczy kalorie i indeksy glikemiczne każdego dania. Ostatecznie zwykle zamawia sałateczkę i nadal wybrzydza na talerzu. Jest bardzo, ale to bardzo Fit and faken Health i gardzi tym co Ty jesz i jak w ogóle możesz... Nic nie szkodzi też oczywiście, że po kolacji wracając do domu cichaczem odwiedzi McDrive lub też pod osłoną nocy opróżni pół lodówki...

8. Dziobak - nie ma dramatu z tym Panem ale przyjemności też nie za wiele... gdyż Pan Dziobak je ze spuszczoną głową, a widelec jest przedłużeniem jego nosa... tu coś dziobnie, tam coś dziobnie... bez ładu i składu w przypadkowej kolejności... Raz na jakiś czas oderwie wzrok od talerza, ale na chwilę jakby bał się, że zlecą się inne ptaki i wszystko mu wydziobią... zatem dziob dziob dziob... rytmicznie i jakby od niechcenia.

9. Smakosz - jak do restauracji to tylko z tym Panem... uwielbiam... wie co lubi, wie co je, wie jak je... Nie zaspokaja tylko głodu On czerpie z tego przyjemność - smakuje (nie łyka natychmiast, tylko rozkoszuje się smakiem w ustach - to widać na jego twarzy), zwraca uwagę na aromat dania, je w dobry tempie, potrafi doprawić, nie boi się różnych, nowych smaków... a jeśli jeszcze Ci coś zarekomenduje... to możesz być pewna że to strzał w dychę!!! 

SMACZNEGO!

ps. czekamy na Wasze typy :)

ps. jest jeszcze jeden typ "zapłać za mnie", ale to dłuższa historia :)

kasia


photo: fotolia.pl

piątek, 19 października 2012

zara wracam:)


ZARA, nie dość, że dzinsy tam farbują:) to już wcześniej potrafiła mnie rozbawić kreacją wybitną, to prawda...




I okazuje się, że zawsze mogę liczyć tam na pozytywną emocję:)

Jak skutecznie oddać torbę w ZARZE? – instrukcja w 10 prostych krokach.


1.  Kup torbę – ona Ci się oczywiście natychmiast zepsuje – już na oko widać, że ma gówniane zapięcie, ale jest ładna, kusi ceną, czujesz, że jej potrzebujesz! Bierz!

2.  Zepsuła się już dnia następnego. Idź ją oddać. Powiedz: Dzień Dobry Pani! Zepsuła mi się ta torba. Chcę ją oddać i otrzymać zwrot pieniędzy.
Przyjmą, ale musisz wziąć taką samą, bo nadal mają ten model w sklepie (nie wiedziałaś o tym, ale małym druczkiem zasada ta jest podobno opisana gdzieś tam...).

3.  Powiedz: Nie chcę takiej samej, bo mi się zepsuje znowu. Oddajcie mi kasę!

4.  Teraz usłyszysz od Zara Pani Miłej: Przykro mi! Nie ma takiej możliwości! Musi Pani wybrać sobie coś w tej lub wyższej cenie.

5.  Powiedz: Nie chcę innej torby, bo mi się tutaj nic nie podoba. Chciałam tą, ale TA się psuje. Innej  NIE CHCĘ.

6. Usłyszysz ponownie od Zara Miłej Pani: Niestety, tutaj jest napisane (wielkość czcionki 3 pkty), że musi Pani coś wybrać.

7. Teraz możesz się naprawdę wkurwić…bo masz powód.

8. Poddaj się. Wybierz jakąś inną torbę i nawet dopłać do niej 100 zł. Spoko! Nie bój się! Kup!

9. Powiedz: ZARA wracam. Odejdź od lady. Zrób jeden krok w prawo, jeden krok w lewo i obrót na pięcie. ZARA wróć do lady.

10. Podejdź do tej samej Zara Pani Miłej i powiedz: Dzień Dobry Pani! Jakoś zupełnie nie podoba mi się ta torba. Chcę ją oddać i otrzymać zwrot pieniędzy. Teraz możesz nawet uśmiechnąć się szczerze;)


Przyjęła..musiała (małą czcionką miała to opisane:) i kasę oddała.
Możesz oddać jak Ci się nie spodoba a nie możesz jak się rozpadnie...hmmm, ciekawe.
Mina Zara Pani Miłej doprawdy bezcenna;) 

Droga ZARO! 
Dziękuję Ci, że jesteś dla mnie źródłem tak wielu inspiracji, ale po jaką cholerę ten cały cyrk? He?

ewa

czwartek, 18 października 2012

BFGdańsk, czyli spijanie sobie z dziubków..

I pojechała  na to Blog Forum wrona.


Po tym jak dowiedziała się, że niestety jedzie sama (shit!) było pewne, że czekają ją dwa dni milczenia totalnego. Wrona nowa jest bowiem w świecie blogerów, a aparycją swoją nie przyciąga raczej tłumów. Wrony mają bowiem ten wyraz twarzy, który nie budzi spontanicznych emocji pozytywnych... czyli wrony posiadają permanentny zacisk warg połączony ze wzrokiem mówiącym "nie podchodź tu, bo umrzesz!". 
Wrona nie wiadomo czy w żałobie jest czy co jej tam dolega, bo czarne to od dołu do góry. Siedzi to z boku samo wyniosłe i zarozumiałe takie, kawę siorpie i do nikogo NIC! Gęby nie odezwie! Zamiast komuś z uśmiechem w dupkę ślizgiem wejść (bo nowa w towarzystwie)... NIC!
Żeby nikogo nie obrazić zdaniem o charakterze sarkastycznym, wybiera milczenie i siedzi w ciszy. Dlatego wrony chadzają w mikro stadzie, czyli razem i mówią dla bezpieczeństwa do siebie.

I tutaj cud następuje! Jak w Kanie Galilejskiej jakiejś tyle, że bez wody i wina!

Siedzi Wrona samotnica (nieco wkurwiona, że na imprezie wieczornej nie była! ech!) grzebie w kompie, aż tu nagle głos do niej przemówił. Nawet rozejrzała się czy to, aby na pewno do niej. TAK! Do niej! Myśli wrona...BOHATERKO MOJA! Dzięki Tobie mogę interakcji międzyludzkiej zażyć! Dzięki Ci o Pani, bo zdechłabym tu za kwadrans z rozpaczy! Przez głowę przebiegła myśl... jakaś to osoba niezwykle Radomska być musi. Nie pomyliła się:)

Dzięki babo! Swoją drogą... szkoda, że nie wiedziałam, że Ty też kierunek Łódź, bo miałam puste auto jakby ;)

Po pierwszym zdaniu, które z przestrzeni padło wrona miała przyjemność poznać jeszcze jedną osobę z MEGA historią na koncie osobistym!
Jak zaczęłaś z tymi ciastkami... no wiesz:) to poczułam, że świat się jednak nie kończy! :)

Z Forum zapamiętałam jeszcze:

1. Że są jeszcze fajne baby na tym łez padole... Wiara odzyskana!
2. Że Kominek jest mojego wzrostu... ahahhahahahaha :)
3. Że Art Kurasiński naprawę mądrze gada...
4. Że Maciek Budzich jest absolutnym nr 1 w konkurencji: najsympatyczniejsza postać blogosfery. I LovU! Nawet z tą mysią kitą :)
5. Że Jakóbiak ma małą chatę, ale piękne oczy...
6. Że Lekko Stronniczy muszą być bardzo młodzi, bo jakoś nie dobiegam do tematu..:)
7. Że blogerzy pochwalać i myziać się lubią wzajemnie... Oj bardzo!
8. Że Czubaszek jest cool i wara od Tej Pani!


Statystyka końcowa:
1. Dwie osoby poznane z imienia
2. Jakieś 145 słów wypowiedzianych nieskładnie do mikrofonu
3. Kilka komunikatów typu: "congs" odebranych (z totalnym zdziwieniem) od nieznanych mi osób
4. 6 kaw, kilogram ciastek, 2 x McDonald's, butelka wina w hotelowej samotni obalona
5. Pozyskana miłość ochroniarza, który za wszelką cenę chciał się ze mną żenić - rany! jakiż z Niego desperat :)

Wniosek:
Muszę przyznać, że jestem jednak komunikacyjnie nadzwyczaj rozwinięta. Nie ma co! :)

Wrony dziękują za naprawdę fajne spotkanie i do zobaczenia next time! 
Następnym razem wejdziemy obie... mam chody u ochrony!:)

ewa

p.s. no i (standardowo!) całuseczki, buziaczki, myziaczki i przytulaczki oczywiście od nas:) hehhehehheh trochę jednak się uczę!

poniedziałek, 15 października 2012

jest robota!


Mamy ostatnio poczucie, że ktoś kupił wszystkie bazy danych, w których przypadkowo znalazły się nasze adresy mailowe. Ilość przefascynujących ofert pracy otrzymywanych ta drogą robi serio wrażenie.
Wrony to nie polonistki jakieś. I językiem bawią się czasami w sposób mało poprawny. Ale taka oferta pracy nie zdarza się każdego dnia...oj  nie. Bardzo dziękujemy!!! Robota jak marzenie!



Oto przedruk bez korekty:)

Dzien dobry!
Jestesmy Miedzynarodowzy Medyczny Service, szukamy pracownikow, ktorzy beda rowniez naszymi przedstawicielami.
Proponujemy stanowisko menedzera na poletat. Wybieramy najlepszych pracownikow i prawdopodobnie, moze to byc ty! Postaraj sie, jesli czujesz, zaufanie i jestes gotowy, aby byc naszym przedstawicielem.

Jako pracownik nalezy wyraznie wypelniac wymagaia naszej firmy:
1.Wiedziec ezyk angielski.
2. Umiejetnosci interpersonalne.
3. Wiedza konwersacyjnego angielskiego.
4. Komputerowa wiedza.
5.Odpowiedzialne podejscie do pracy.

Nasza firma nigdy nie zatrzymuje sie w tym samym miejscu, to znaczy:
Staly rozwoj i postep jest nasza zasada, a dbalosc o szczegoly, zastaw naszego sukcesu!

- Stale doskonalenie techniki pracy z naszymi klientami.
- Ciagly rozwoj nowych kierunkow.
- Wprowadzenie nowych technologii i promowanie podnoszenia na jakosciowo nowym poziomie swiadczonych uslug.
- W poglebionej analizie potrzeb naszych klientow, nic nie pozostaje bez uwagi!

Wynagrodzenie: 28,000 EUR na rok

Liczba wolnych miejsc jest ograniczona, zeby uczestniczyc wyslij nam swoje CV, podamy Panstwu wiecej informacji na temat pracy.
Nasi menedzerowie sa gotowi odpowiedziec na wszelkie pytania, skontaktuj sie z nami w kazdej chwili.


A podobno żadna praca nie hańbi...

wrony dwie


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...