...Bo prawdziwe życie składa się z drobiazgów - krótkich momentów cudownych chwil i przykrych incydentów...
Dzisiaj zajmę się zupełnie przyziemną "sprawą tostera".
Zwykle zaczyna się tak: ZJESZ TOSTA? BO ROBIĘ....
To pytanie, chociaż z pozoru miłe i świadczące o dość dużej uprzejmości pytającego, potrafi rozstroić psychicznie najsilniejszą jednostkę nawet na kilka godzin, gdyż jest początkiem koszmarku, który właśnie się rozpoczyna.
Toster zwany również opiekaczem. Takie gówno co skleja tosty z serem i szynką. Najbardziej wnerwiające urządzenie w domu. Wyciągnięte raz "do akcji" potrafi zawalać blat w kuchni przez 2 tygodnie. Jest dość duże, totalnie nieforemne, cholernie trudne i niewygodne do umycia.
Smrodzi to, syczy jak zwierz jakiś i produkuje mega kaloryczną przekąseczkę a potem STOI. I gdy tak sobie bezczelnie stoi i cuchnie, pada z otoczenia nawet miłe pytanie o charakterze cykliczno-upierdliwym, zwykle zadane głosem niewiasty:
Czy mógłbyś umyć i schować toster, bo tosty zjadłeś już bardzo dawno temu?
I tu za każdym razem następuje ten sam zestaw odpowiedzi ułożonych w chronologiczny, niczym niezaburzony ciąg:
Dzień pierwszy
- Nie mogę, bo jest jeszcze gorący.
- Nie mogę, bo jest jeszcze gorący.
Dzień drugi
- Nie mogę, bo musi się odmoczyć.
- Nie mogę, bo musi się odmoczyć.
Dzień trzeci
(toster już lekko pośmierduje)
- Nie mogę, bo się jeszcze dobrze nie odmoczył.
(toster już lekko pośmierduje)
- Nie mogę, bo się jeszcze dobrze nie odmoczył.
Myślisz sobie: Dobra umyję to kurestwo, bo mi tu przeszkadza. Jednak nagle pojawia się w Tobie silne uczucie, że nienawidzisz tego cholernego tostera, że jest to śmierduch z oskrobanym teflonem, wypełniony aktualnie brudną wodą i wcale nie chcesz go myć ani nawet dotykać. Jak jakiś wrzód bolesny narasta w Tobie sprzeciw absolutny. Nie! Nie! i jeszcze raz : Nieeeeeeeeeeeeeeee!
Dzień czwarty
(toster już bardzo śmierdzi, dookoła zaczynają krążyć różne upierdliwe FLY-e, którym ten mega aromat jakby pasuje, bo stworzone zostały po to, aby takie smrody nawet z dużej odległości odnaleźć)
- Tak, tak wiem za chwilę go umyję...
(toster już bardzo śmierdzi, dookoła zaczynają krążyć różne upierdliwe FLY-e, którym ten mega aromat jakby pasuje, bo stworzone zostały po to, aby takie smrody nawet z dużej odległości odnaleźć)
- Tak, tak wiem za chwilę go umyję...
Tego dnia następuje przełom - toster zwykle zmienia komorę zlewu z lewej na prawą lub odwrotnie - w zależności od tego, gdzie aktualnie się jakakolwiek wolna przestrzeń znajduje. W magiczny sposób wymieniona zostaje też woda w tosterze (woda = odmocznik syfu) na mniej śmierdzącą...taką świeżą zupełnie. Jakby to jakieś cholerne kwiaty w wazonie były!!!!
Dzień piąty
- Dobra, zaraz umyję i schowam!
- Dobra, zaraz umyję i schowam!
Dzień szósty
- No przestań! Kiedy miałem to zrobić? W nocy?
- No przestań! Kiedy miałem to zrobić? W nocy?
Dzień siódmy
- No co Ty? To ja go nie umyłem? Serio?Myślałem, że umyłem i tylko tam stoi, bo się suszy..
- No co Ty? To ja go nie umyłem? Serio?Myślałem, że umyłem i tylko tam stoi, bo się suszy..
Tego dnia starasz się złapać jakąś relaksującą pozycję joginki... Nie wiem, noga na głowę, kocie jakieś wyprężenie a może stanie na głowie przy ścianie. Tak dla własnego dobra. Pomantrować może trzeba trochę? Nikt dokładnie nie wie ile trzeba odsiedzieć za morderstwo z użyciem kuchennego narzędzia ostrego, więc lepiej nie ryzykować. Zatem... Wypijasz coś na rozluźnienie, pomrukujesz sobie ulubiony kawałeczek, zjadasz wszystkie dostępne w lodówce lody, kiełbasę, ser żółty, jaja, baton, jogurt kremowy, mielonkę z puszki, bitą śmietanę w sprayu i już jesteś jakby (kurwa!) ciut spokojniejsza..
Ważne jest jedno: nie odzywaj się kobieto nic, bo Ci wyjedzie samiec, że trujesz dupę i jesteś zrzęda upierdliwa i stara! A to przeważy szalę na rzecz morderstwa w afekcie.
Milcz zatem bez względu na otaczający Cię smród i stado much! Przecież te muchy to takie przyjaciółki, pupilki, maskoteczki jakby, domownicy, milusińscy...chcą się wyłącznie troszkę do smrodu przytulić. Czy to źle?
Ważne jest jedno: nie odzywaj się kobieto nic, bo Ci wyjedzie samiec, że trujesz dupę i jesteś zrzęda upierdliwa i stara! A to przeważy szalę na rzecz morderstwa w afekcie.
Milcz zatem bez względu na otaczający Cię smród i stado much! Przecież te muchy to takie przyjaciółki, pupilki, maskoteczki jakby, domownicy, milusińscy...chcą się wyłącznie troszkę do smrodu przytulić. Czy to źle?
Następnego dnia rano następuje Dzień Święty! Nowy i piękny dzień, budzący Cię o brzasku, w którym to dniu nie obejrzysz już i nie poczujesz (!) przy porannej kawie - śmierdzącego, oblepionego przypalonym serem i starą szynką tostera! Zniknął, wsysnął się, zdematerializował jakby!
Radości końca nie ma.
Mijają dwa dni.
Z kuchni pada znajome pytanie:
ZJESZ TOSTA? BO ROBIĘ....
NIEEEEEEEEEEEEEEEEEEE! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA....!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Pieprzona faken pętla czasu!!!!?
ewa