czwartek, 12 kwietnia 2012

z cyklu... kobieca natura :)

Generalnie jest tak... czuję, że u mnie w domu mieszka jakiś byt równoległy... fetyszysta czy coś... albo... no nie wiem jakiś psychol rodem z ID Discovery, który mnie obserwuje... i jak nie widzę kompletuje różne moje rzeczy... Dżizus... a jak tak spokojnie sobie śpię... 

Bo na przykład kolczyki giną mi pojedynczo... co za fakap - jak już ten psychofan musi coś zabierać to chociaż parami bardzo proszę... byłby szansa, że nie zauważę czy coś... albo zauważę, zapomnę i zastąpię. A tak rano widzę ten kolczyk i denerwuje się, że gdzieś zaginął jego brat. Albo doskonale pamiętam, że była taka bluzka... niby nic nadzwyczajnego czarna na guziki... nawet nie specjalnie ją lubiłam... ale jak zaginęła... zniknęła w czasoprzestrzeni - tęsknię zwyczajnie i codziennie czuję, że właśnie dzisiaj bym ją założyła...  jakiś rodzaj absurdalnego uczucia straty... albo jak popsuje mi się dajmy na to torebka, którą uwielbiałam, no nie daj bosze, opłakuję temat całymi nocami. Kobiety chyba tak mają, że przywiązują się do różnych rzeczy i ponad wszystko nie lubią tracić...



To oczywiste u kobiety, że jak nie może czegoś mieć, albo jakiś ktoś jej to bezczelnie, potajemnie zabierze dostaje furii i uruchamiają się jakieś nadzwyczajne siły myślące... w kółko myślące... nawracające... i upierdliwe jak baba podczas pms'u. Zaczyna się bardzo wkurwiać - nie bądźmy pruderyjni - tak jest i kropka... ale nadal nie przyznaje się przed sobą, że to ma jakiekolwiek znaczenie o! nie! walczy ze sobą... Faza kolejna - zaczyna łapać poziom obsesji... szeroko zakrojonej... myślenie nawracające już jest tylko przyjemnym łaskotaniem w porównaniu do tego cholerstwa... Pojawiają się pytania: jak to??? why??? nadal jeszcze buntowniczo... ale z lekkim zawahaniem w głosie... jakby lekko traci pewność siebie - co oczywiście jest niedopuszczalne - dżizus czemu to się dzieje... Ta faza może trwać dość długo... wprost proporcjonalnie do tego czego nie może mieć... lub też co utraciła. W przypadku torebki ja diagnozuję jakiś tydzień... buty.... buty to już zupełnie inna para kaloszy... mogę się tak męczyć ze dwa tygodnie - co najmniej... Rozwiązania są dwa zdobyć... ołłł yeah lub też wytłumaczyć sobie intensywnie, że jednak to nie jest dla mnie idealne i natychmiast zastąpić to innym obiektem pożądania.

Temat wchodzi w fazę rumieńców jak dotyczy czegoś bardziej wartościowego niż torebki, buty i inne badziewie materialne... uczucia, relacje, sukcesy w pracy, emocje... Poczucie niemożności posiadania, zdobycia lub utraty... powoduje u nas, że zaczynamy walczyć, starać się, zaczyna nam irracjonalnie zależeć... wchodzimy na inne obroty... i wiecie co... nie ma nic bardziej silnego i sexi jak kobieta, której zależy i której chce się chcieć... bardzo pozytywne uczucie! Zatem polecam czasami warto się wysilić :) bo i tak czuję, że nie da się z tym nic zrobić...

A psychofana uprasza się o zwrot zaginionych rzeczy... zanim wywalę dom do góry nogami z tego starania!



kasia



photo: tumblr.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...