wtorek, 12 marca 2013

żeby nie było, że nas szlag trafił...oł noł!

Cisza głucha na tym blogu. Bo i cóż się takiego wydarzyło wielkiego ostatnio, aby na ten temat poemat napisać?

1. Wróciłyśmy do czasów wczesnej młodości, gdy z uśmiechem na twarzy mogłyśmy pracować po 15 godzin na dobę. Pani Ewo! Pani Ewo! Pani Ewo! Logo w lewo, logo w prawo i troszkę w górę...tak o 3 mm..nie więcej! Prawdziwa samorealizacja. Aby przetrwać....ciąglę myślę o fakturze...tej co ją na koniec wystawię:)

2. W Watykanie czarny dym. Wolę siwy, ale czarny to fajny kolor, więc w sumie, ok;)

3. W Lidlu wina promocyyyyja wielka, co jest godne zauważenia! A do tego krewetki w realu za pół ceny - kupiłam wór wielki jak krowa i zjadłam w dwa dni...jak świnia:)

4. Użyłam dziś (z sukcesem) pierwszy raz nawigacji w telefonie, piszczałam z radości i śpiewałam "aj folou, aj folu ju". Pan w TIRZ-e chyba kazał mi się leczyć, bo pukał się w czoło patrząc na mnie wymownym wzrokiem. Że niby ON taki faken intelektualista! Wszak nie wiedział durny ON, że dla mnie - imbecyla technologicznego, to jak odkrycie nowego kontynentu! Gdy zostaję sama w domu na tydzień nie jestem w stanie odpalić TV. Są 4 pieprzone piloty. Już pierwszego dnia uruchomię opcję, dzięki której pojawia się wielki napis HDMI 2 na środku ekranu i nie wyjdę z tej opcji za cholerę, aż do powrotu do domu kogokolwiek. Myślę, że mój pies lepiej znał się na tym sprzęcie.

5. Jedna ciąża (i to chyba jedyne wydarzenie warte życiowej stop klatki), która wywołała u mnie automatyczne otwarcie zawiasów mojej szczęki i pozostanie jej w opcji "zastygła" przez dłuższą chwilę. Dodam w celach bezpieczeństwa: ciąża nie jest moja...Musiałam to dodać, bo boję się, że mi wspólniczka wylewu dostanie:)

6. Jeden pomysł na biznes - wrzucony na listę "do pilnej realizacji". Zrobimy! Opowiemy! Mam nadzieję, że kupicie!:)

7. 4 wizyty w figloraju na urodzinach wszelkich. Ulubiony moment: uparzenie do białości stóp w niebieskich kapcioszkach z folii.Tak mnie to wkurwia, że celowo im dziury robię szpilkami w workach, bo wiem, że z kosza wyciągają i każą nosić te samie jeszcze 15 razy!

8. Gościnna wizyta teściowej (3 dni) - trudny materiał na niezależny post;)

9. Odśnieżanie do utraty tchu. Szczególnie upierdliwe jest odśnieżanie auta. Ja nawet kupiłam taką szczotę z metrowym kijem, żeby zasięg zwiększyć znacznie. Jednak osoba wzrostu mego ma tylko jedną opcję - zwalić śnieg z auta bezpośrednio sobie na łeb!

10. Poza tym pochodziłam sobie w szpilkach po śniegu, bo wyszło słońce (zaświeciło tak pięknie i patrzyłam oczarowana w niebo nie patrząc zupełnie, co znajduje się nadal na ziemi). Dzięki temu mam podeszwy wygięte w łuk o promieniu 30 stopni.

11. Odkryłam nowy drink: lód + soplica orzech laskowy + mleko. Jakby nawet zsumować wszystkie lata mego życia, to w nigdy nie wypiłam tyle mleka! Myślę, że pobliski real zanotował rekordy sprzedaży łaciatego!:) Odstawiłam już, bo szybko zadziałało "pij mleko, będziesz wielki". Niestety tym razem chodziło o obwody...Głównie w okolicach dupska.


Dobra wystarczy. Okazało się, że jednak coś się dzieje:) I co za obrazek Wam tu załączyć skarbeczki?
Dobra...wkleiło się instynktownie:)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...