czwartek, 6 grudnia 2012

była sobie książka...

Wrony dorwały książkę... ależ nam dostarczyła różnych emocji: śmiech, zaskoczenie, zdziwienie, mega śmiech, zastanowienie, utrwalenie, śmiech na leżąco... Już niedługo więcej o tym dziele literatury popularno-naukowej bo czytamy, czytamy... z przerwami na ocieranie łez... ale nie zostawimy Was z niczym... oto krótka zajawka... takie tam wybrane cytaty...

UWAGA dla wrażliwych będą słowa: penis... we wzwodzie... jądra... na jeźdźca... Czytasz na własną odpowiedzialność!



- Deklarowana wielkość męskiego członka: 40% upiera się przy 15,5cm... aha..., 30% twierdzi, że aż prawie 18cm... better... a 10% że 20,5cm... dla ułatwienia dla wzrokowców - to prawie taka standardowa linijka szkolna... ohohoho

- Aby prawidłowo zmierzyć długość Jego penisa we wzwodzie (gdyby ktoś był taki ciekawski poza oczywiście samymi zainteresowanymi) należy rozpocząć od podstawy - tam gdzie jądra łączą się z jego trzonem i przyłożyć miarkę od dołu penisa... od dołu bo będzie dłuższy... a oto przecież chodzi... chyba... Zagłębienie się w ową literaturę przynosi jednak wniosek, że "siedzenie okrakiem na przeciętnym wacku zwykle oznacza doskonale przyjemny seks"... to cytat był jak bum cyk cyk!!!

- Pojawiają się też rady dla miłośniczek małego penisa... i tu uwaga jedna jest zaskakująca: "Zachęć go do ćwiczeń Kegla. Nie powiększą penisa, ale go wzmocnią"... a ja głupia myślałam, że o słabe Kegle to tylko do bab można mieć pretensje... hmmm :))) fajowe... bardzo lubię tą książkę!!!

- W książce wypowiadają się różne autorytety - Dr. Jenni albo Dr. Emmey... jest też również Dr. Dick - ale do tego dojdziemy... w specjalnym odcinku dla dorosłych...

I zatem dla przykładu:
Dr. Emmey radzi: "Pierwsza rzecz, o jaką pytam mężczyznę, kiedy delikatnie zaczynamy dotykać tematu wzwodu, to czy ma wzwody poranne" hmmm... ależ ja jestem niedouczona... bo te poranne wzwody podobno bardzo ważne są, jeśli chodzi o rokowania innych wzwodów... hmmm chyba potrenuję: "Cześć... fajnie Cię widzieć... a powiedz mi z Twoimi porannymi wzwodami to wszystko ok jest???"

- Są też rady jak wykonać seksowny striptiz... jedna mi utkwiła w głowie: "...nic nie szkodzi, jeśli zaczniesz się śmiać w trakcie... a nawet kiedy on zacznie to robić!" No to ufff... kamień z serca :))) A i ważne żeby nie zaskakiwać faceta striptizem kiedy ogląda ważny mecz, albo dopiero co wrócił z pracy... no no no!!!

- A czy wiecie dlaczego faceci nadają swoim penisom imiona? Żeby ktoś zupełnie obcy nie podejmował za nich decyzji! Stare ale jare... No i Moje Drogie Panie otóż warto wykreować swoje imię na Jego penisa... coś jak dla pieska czy kotka... czy tam innego oswojonego zwierzątka przydomowego...

Wg źródeł najbardziej popularne imiona / pseudonimy:
- Pan Szczęściarz (plus 10 do Ego... czy też może: poszczęści się czy nie...?)
- Junior (no nie wiem... że mały... czy że taki emocjonalnie związany...)
- Wacek (Jędruś jakoś tak bardziej z polotem by było... i fajnie się odmienia: Jędręk hono tu!)
- itd... - jakąś nudą powiało... 

I tu przychodzą nam autorki z pomocą i podają super amerykańskie przydomki penisów - bo wiemy, że co z hameryki to jest OK i Cool. 

I tak do wyboru mamy:
- Bruce - od Bruce'a Lee ofkors, yes yes, naturlisz
- Energizer - jakoś kojarzy mi się z nerwowo podrygującym różowym króliczkiem... eeee nie
- Big Ben - ale, że co, że tyka - tik tak tik tak - jak bomba???
- Maxwell - to z reklamy kawy - hasło reklamowe brzmiało "Dobry do ostatniej kropli"... przemyślę... nietuzinkowe...
- Jego Wysokość - no dobra zatem Jego Wysokość... do Princess Catherine... na audiencję przybywa
- Arnold - wiemy wiemy - od tego gubernatora
- itd

... a teraz zabawa... polega na tym, że musisz sobie zwizualizować opisywaną poniżej sytuację - dozwolone zamknięcie oczu i uwaga!!! nie wolno się zaśmiać... nic a nic... zero grymasu na twarzy... bo flak będzie... w sensie smutny korniszonek i dupa zbita... 

Jesteś sam na sam z wybranym mężczyzną napalona jak... bez porównań... rozpalona, podniecona... twoje ciało lekko drży... już za chwilę okaże się co tam w tych sexi blue jeansach się kryje - little big little big I don't know - i oto On wyciąga swoje przyrodzenie mówiąc półszeptem:

- skarbie poznaj... Jednookiego Węża...

albo

- skarbie a oto... Biały Ogier

... nadal nie wolno się śmiać bo przegrasz...

albo

- kochanie mam dla Ciebie tutaj Broń Masowej Satysfakcji...

... aaaaaaa :))))...

KONIEC ZABAWY - przegrałaś - ale luz Ja też :)))

... więcej napiszemy jak będziesz na to gotowa :))) ... jest też rozdział o dziwnych zachowaniach jąder (unoszą się, kurczą i takie tam)... dowiedziałam się też, że w Starożytnym Rzymie mężczyzna składający przysięgę chwytał się za jajka... o przepraszam za jądra... tak jak normalnie my teraz zwykle kładziemy rękę na sercu. Angielskie słowo zaświadczyć (testify) pochodzi od łacińskiego testis (jądro). Tadammmm... jądra znaczy ważne są!!!

Aha i jeszcze jedno: penisa można złamać... najczęściej na jeźdźca... tak tak wiem, że wiecie, ale wtedy on - Jednooki Wąż - przybiera barwę czarno-niebieską... O_o ... jak w Lego Ninjago :))) - dr. Emmey tak mówi - a ja jej wierzę!!!

myślę, że ciąg dalszy nastąpi...

ps. dla szczególnie odważnych ujawnimy tytuł książki :)))




2 komentarze:

  1. Czyżby coś autorstwa M. Roach?
    Justujecie tekst! Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Uśmiałam się do łez i czekam na więcej :D Kiedy poznamy tytuł tego dzieła?

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...