Zwyczajnie przywiązuję się do fryzjerów, mam atak paniki za
każdym razem kiedy jestem zmuszona do zmiany i to nie dlatego, że mam obsesję
na punkcie włosów – lubię je ok. bo są fajne i mamy ze sobą kumpelską umowę –
ja o nie dbam i oddaje je w dobre ręce, a one starają się codziennie być
piękne.
No właśnie dobre ręce – stąd ta panika chyba, bo o takie nie łatwo…
Aktualnie moje włosy są zachwycone – i często ostatnio słyszę, że są ok. J -
to namacalny dowód, że nasza umowa działa.
A mają prawo być zachwycone oj mają…
Trafiły im się nie dobre a boskie, młode i męskie ręce J. Mogłabym chodzić do tych rąk
J co dwa dni na masaż
głowy. Ja nie wiem co te ręce sobie myślą, ale 15 minut masażu głowy podczas
mycia przyprawia mnie o przyspieszone tętno J.
Staram się być bardzo skupiona, panować nad napięciem mięśniowym i nad mimiką
twarzy, żeby nie leżeć tam rozanielona, z otwartymi ustami, przygryzionymi
wargami… ale nie daję rady. W sumie to chyba jednak dobrze bo facet lubi
patrzeć, że sprawia kobiecie przyjemność i tym bardziej te ręce się starają.
Ba, dodam rozkręcają się za każdym razem – normalnie masaż uszu czy też karku
uznaję za rodzaj intymności i normalnie zareagowałabym natychmiastowo… ale nie
daję rady. Te ręce robią ze mną co chcą – a to oznacza, że muszą być boskie…
…w swojej dziedzinie.
kasia
photo: behance.net
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz